Bohaterowie: ja, koleżanka, kolega i dres. Stoimy sobie we trójkę, rozmawiając o czymś tam, wnaszą stronę zmierza typowy dres (dresik, biały podkoszulek opinający klatkę, twarz jak z komiksu w stylu "Walnij mi, proszę"). Znajomay był wyraźnie zainteresowany tą koleżanką i sobie z nią spokojnie rozmawiał, ja starałem się zająć swoimi sprawami i im nie przeszkadzać. Rozmowa przedstawiała się tak:
Dres: Ej, ty z nią jesteś?
Nie. A co?
Bo gdybyś był, to mógłbym ci wpieprzyć. [Problemy z zachowaniem pionu...]
K: A chcesz spróbować?
[W tym momencie ja wkroczyłęm do gry, jako pacyfista nie przepadam za przemocą.]
Ja: Panowie, spokojnie, spokojnie, my tu pacyfistami jesteśmy. A poza tym bić się o kobietę? Tyle ich na świecie.
[Wyraz twarzy dresa wskazywał całkowite zafascynowanie, chyba pierwszy raz w jego pobliżu ktoś użył aż tak trudnego wyrazu...]
D: Yy, pacyfy - przerwa na oddech - fistami... No chyba, że tak...
Dres udał się w swoją stronę, zachowując względnie pion. Do dziś zastanawiałem się, co sobie pomyślał. Sądził pewnie, że to nowa sztuka walki. Albo, że jesteśmy gejami? Kto go tam wie...
Offline